, strona 17


gru 28 2020

grudzień


Ciemno i pusto jestem grudniem

Nie owieję Cię żadnym rozsądkiem

I magicznym ratunkiem

Jeśli już jesteś to naucz się nie być

Jeśli widzisz to pokaż że oślepłeś

Gdzieś w środku

Gdzieś płynie sobą

Otchłań

Taki smutek który nazwać można

Otchłanią

Ciemnością grudniem

Niczym więcej niż upadkiem

Któregoś dnia rozsądkiem zabijesz

Wszelkie możliwości ciała i duszy

Nie łatwo nie łatwo

Pozbyć się

Siebie z otchłani

Jeszcze gorzej jest pozbyć się duszy

I tych emocji

Lecz kiedy poczujesz jadąc ostatnią stacją

Że nikt na Ciebie nie czekał

Nikt na Ciebie nie czeka

Zobaczysz gromem z nieba zobaczysz

Coś gorszego niż ciemność

A w niej otchłań

Owiana grudniową nocą

I wtedy już nikt więcej

Ci nie pomoże

I siebie nie oddasz nawet sercu

Zostaniesz sam na zawsze

Ze swoją stacją

Bez siebie

auurofobia   
lis 23 2020

love won't be my savior


click here [song]

 

mógłbym mówić wszystkim, że słońce

słońce cię tak pięknie rozświetli

mógłbym mówić, że zamiast nieba wolałbym 

jej odbicie

i świat duma, wszystko się kołysze, ale tylko

to tylko w mojej głowie

oni znają mój magnetyzm, oni wiedzą powierzchowność

i zastanawiam się wciąż, gdzie popełniłbym

ten sam błąd

one popełniałbym wciąż w nieskończoność

aż nauczyłbym się go naprawiać

czy oni próbowaliby zrobić to tak samo?

a jeśli złamią mi serce, a jeśli ty złamiesz serca

komu na drogę rozbite szkła

by nie dociągnąć się już nawet do dna

a ja mam to w oczach, w oczach pełno szkieł

wszystko, co pękało tu od lat

miłość, miłość nie jest moim zbawcą

już dawno gdzieś oślepłem i nigdy się nie dowiem

kiedy zatrzymał się w oczach ten widok

kiedy po raz ostatni widziałem miłość

śmierci przecież też bym już nie dojrzał

i jak przyjdzie 

to czy pomylę ją z jedyną

i pójdę ściskając ślepo rękę jedną

nie powrócę ja i nie usłyszysz mojej piosenki

którą grałbym do gwiazd, którą mógłbym

grać dla ciebie

czy nie pomyliłbym cię ze śmiercią

ja w nieskończoność powierzę

siebie i smutek mój

siebie aż tyle, że nie mógłbym mówić

że nie istniałyby słowa, które zdążyłyby pozwolić

by pisać dalej ten potok słów

mój mały wierszowy chór

do aniołów i wszystkich dusz

mógłbym mówić wszystkim, że księżyc

księżyc cię tak pięknie rozświetli

 

księżyc cię tak pięknie rozświetli

księżyc cię tak pięknie rozświetli

księżyc cię tak pięknie rozświetli

auurofobia   
lis 06 2020

pora roku zła


patrzą patrzą na mnie moje głosy

moje poranne rosy wśród tylu niebiosów

i nie wiem

nie mam siły układać tych słów

gdy znowu nie chcę mi się żyć

boli gdy krew mi odchodzi

i śpiewam znów

bo nie chcę mi się żyć

i nie mam już żadnej z gwiazd

nie kocham już planet

nie oddaję się magii świata

ani światu

godzina piętnasta już minęła

a piekło dalej mnie nie pokonało

i nie widzę słońca

i nie świeci księżyc

wszystko jest takie samo

w niebie tu na ziemi

lub na dnie Hadesu

bo nie chce się szeptów do ucha

gdy inni wmawiali tam kłamstwa

nie chce się bliskości

gdy raniła moje ciało własna krzywda i łza

a dotyk jest bólem 

bo dotykiem skrzywdzono mi potępioną duszę

a deszcz zachęca do ucieczki

gdzieś gdzie nie znajdzie mnie już nikt

a ja będę tylko widzieć swoje ściany

zimne lodowate ściany

a pośród nich ja

a pośród mnie chłód

więc chodź zaśpiewaj znów mi

czym się różnią te ściany

od twoich trosk wyszeptanych

nie ma już nieba

bo do nieba dusze idą obie

a dla mnie mnie nie ma

duszy i nieba

drugiej tęsknoty na końcu świata

śpiewaj śpiewaj mi

bo zaraz przyjdą

rozbić mi ściany

pora roku zła

rok jak jeden dzień

a po rozbiciu murów

znów zobaczę nic

i to nie pozwoli 

nie pozwoli

mi więcej żyć

 

 

 

 

auurofobia   
sie 26 2020

jestem taki sam jak pogoda


to ja wciąż ten sam

ten sam w innym ubraniu innej zieleni

o innych myślach i poglądach

to ja wciąż ten sam

 

gdy wieje wiatr i mrozi mi moje oczy

gdy rozwiewa myśli brudne

gdy pada deszcz i zakrywa mój smutek

gdy zlewa się ze łzami i winić idzie pogodę

 

patrzę się w chmury i nie widzę chodzących bogów

patrzę się w siebie i nie widzę tam mojego słońca

to nie tak że smutek tu jest i mnie porywa

to nie tak że znowu tu ten cholerny deszcz

 

ja biegnę ale nie wiem dokąd

ja krzyczę ale nie wiem czy mnie ktoś słyszy

ja myślę ale nie wiem co myślą o tym inni

ja jestem ale nie wiem czy faktycznie istnieję

 

wciąż nie wiem co to znaczy kogoś głęboko kochać

ale wiem że nie muszę nic więcej wiedzieć

bo jeśli kogoś kochać to zadbać o czyjąś duszę

bo jeśli chcesz kogoś kochać to sam nie możesz leżeć

 

jeśli miłości w sobie nie masz to nie widzisz zachodu słońca

jeśli nienawiści w sobie nie masz to nie widzisz ciemności w senności 

i nie pytaj mnie czy grzeszyć

nie pytaj między dobrem a złem

 

jeśli tęsknoty w sobie nie masz to nie widzisz utkwionej rynny deszczu

jeśli siebie w sobie nie masz to wciąż nie widzisz siedmiu grzechów

spłowiałej rozpaczy i umęczonej twarzy

proszę nigdy nie patrz jej w oczy

 

nie pytaj mnie o nic bo wiedza do zguby skałę drąży

nie szukaj u mnie niczego bo świadomość zniszczy ci skamieniałe ego

nie martw się o mnie bo nie wystarczy ci na to smutku

nie tęsknij za mną bo nie można odczuwać braku nieistnienia

 

a jeśli przyjdzie ci na myśl by mnie odszukać

nie poddaj się nigdy bo za sobą mostu

spójrz

już go nie ma

 

do widzenia

cześć 

auurofobia   
lip 10 2020

przepraszam kłopot


Pytają czy poszłabym z nimi na kawę

czy wypiłabym piwo w piasku straconych szans

a między wierszami

ich głosy rozbierały mi myśli z głowy

nie mam czasu, przepraszam – czekam na śmierć

 

oni mówią pełnią zdania

a ja się skupiam na skrótach

ja nie wiem, przepraszam – nie wiem kim jestem

 

ja chcę tylko widzieć zachód słońca

i mieć kogoś w swoich ramionach

a nie piasek przez palce

 

przedzierać się przez kryte labirynty

jestem zmęczona szukaniem emocji

patrzeniem ludziom w oczy

staniem przed sobą twarzą w twarz

 

gdyby mój nastrój zależał od własnych emocji

nie umiałby spojrzeć na mnie nikt

i ciemność sama w sobie

też odmówi

 

ja nie wiem, przepraszam - ciągle nie wiem

kim właściwie jestem

auurofobia