pora roku zła


06 listopada 2020, 23:38

patrzą patrzą na mnie moje głosy

moje poranne rosy wśród tylu niebiosów

i nie wiem

nie mam siły układać tych słów

gdy znowu nie chcę mi się żyć

boli gdy krew mi odchodzi

i śpiewam znów

bo nie chcę mi się żyć

i nie mam już żadnej z gwiazd

nie kocham już planet

nie oddaję się magii świata

ani światu

godzina piętnasta już minęła

a piekło dalej mnie nie pokonało

i nie widzę słońca

i nie świeci księżyc

wszystko jest takie samo

w niebie tu na ziemi

lub na dnie Hadesu

bo nie chce się szeptów do ucha

gdy inni wmawiali tam kłamstwa

nie chce się bliskości

gdy raniła moje ciało własna krzywda i łza

a dotyk jest bólem 

bo dotykiem skrzywdzono mi potępioną duszę

a deszcz zachęca do ucieczki

gdzieś gdzie nie znajdzie mnie już nikt

a ja będę tylko widzieć swoje ściany

zimne lodowate ściany

a pośród nich ja

a pośród mnie chłód

więc chodź zaśpiewaj znów mi

czym się różnią te ściany

od twoich trosk wyszeptanych

nie ma już nieba

bo do nieba dusze idą obie

a dla mnie mnie nie ma

duszy i nieba

drugiej tęsknoty na końcu świata

śpiewaj śpiewaj mi

bo zaraz przyjdą

rozbić mi ściany

pora roku zła

rok jak jeden dzień

a po rozbiciu murów

znów zobaczę nic

i to nie pozwoli 

nie pozwoli

mi więcej żyć