, strona 23


witch
06 grudnia 2019, 23:51

click here [song]

Ona przychodzi, gdy jest tu już ciemno

otacza mnie głębią i najżywszą pełnią

niechże odejdą czarne linie tą drogą

by trzymając gwiazdę, gdy już mroczno

 

oświetlała Umarłym drogę powrotną

 

Niech już opuszczą na zawsze te zaćmienia

bym dalej szukała widoku cienia mego istnienia

czuję, że wzrosłam i mam już siłę

z naturą zjednoczyć się w mogile

 

tylko ona będzie otulać me ciało w martwicy

 

Najprawdziwszy pogrzeb odprawi mi Ziemia

z nią się zjednoczy kawałek bladej skóry

lecz nikt nie znajdzie serca

ktoś zaopiekuje się nim, by dalej biło w godziny

 

kiedy nadejdzie czas, zjednoczy się z Ziemią

 

Nadchodzi czas, Bogów Najwyższych czas

oto mój czas – Sabat Czarownic

odkryj swój as

nic?

 

Moja ręka rozprawi się z cierpieniem

raz na zawsze wszyscy ulegniem

otworzą się bramy

by raz na tysiąc laty

ujrzeć  - Królową Lodu

 

 

a potem zamarznąć w wiecznej zmarzlinie

i szeptać tysiącami głosów

nie zginę

 

odciąłem pętlinę

okrywającą mi ciepłem

szyję

 

cicho zawołał głos w oddali

jak to przeżyłem?

Księżyc świecił na moją mogiłę

zbieram żniwa szeptem świateł

i blaskiem okrywam czule

 

niczego ci nie dam lecz przy mnie

nie zginiesz

Królowa Lodu wypaliła Księżycem

człowiekowi szyję…

i dziesięć mieczy wbitych wokół krtani

z powrotem wbiło się w Ziemię

nie ugięło to najmroźniejszego serca

dama głośno z mieczy zadrwiła

 

a człowiek jak Głupiec szukał na nowo

królowej, której gardło lodem żywcem wyrżnięto

poderżnięto w oknach trumien

i z nienawiści do swego istnienia

rozpaliła w lodzie kres znaczenia

 

Zasiadła w chwale, na nowo

trzyma się już żwawo

cicho już nie kroczy

jej wielkie oceaniczne oczy

uśmiech wyrażony z pogardą

 

Do kogo przyjdzie tej nocy?

o ludzie!

 

Nie pytajcie, jaki morał płynie z tej historii

Sam Księżyc zasłonił oczy.

 

 

 

    

Królowa Mieczy

róża wpadła przez otwarte okno
06 grudnia 2019, 23:49

click here [song]

 

 i nadszedł ten dzień, który miał nigdy nie nadejść

tyle gwiazd zdążyłam wysłuchać

i taka sama ja

 

nie potrafię już zapewnić swojego bytu

potwierdzić, że żyłam tu naprawdę

nie chciałabym nigdy się do tego

przyznać

 

wybił dzień gorszy niż jesienny deszcz

co z tego, że dzwoni dzwon

oznajmiający

dwunastą godzinę

 

one zwiastują tylko czarną godzinę

czas, który się nam kończy

zabił dzwon

dzwonku, dzwoń…

 

każdy swoją tutaj gwiazdę ma

której nie da się dotknąć

zapewnić, że jest jego

pokazać, że

istnieje

 

proszę zawsze pamiętać człowieku

gwiazdy mają kolce kłujące

bardziej niż róże zbierane

w domowym ogrodzie

przecież

 

tam jest tak bezpiecznie

a zawsze przed zerwaniem

umywasz ręce

 

sprawdzasz, z której strony dotknąć

jak się nie ukłuć, zakładasz rękawice

żeby w każdym przypadku

nie przyznać się

 

nie zostawić żadnych śladów

a kwiat?

przecież został zerwany

 

przez okno pewnego dnia ujrzałam

jak mi róże uschły w białym polu

nie chciałam ich dotknąć

potwierdzić im

 

przecież istnieję

 

i takie biedne myślę, rozpacz mnie pożera

one czekały w białym polu

czekały na nadzieję

i zgniły niby w czystym i weselowym polu

 

a za rok wymieniono je jak bezpańskie

na nowo

za rok już nikt nie pamiętał

 

i na co była mi ta gra

świat dalej był ten sam

 

uśmiecham się dalej

tak łatwo jest to napisać

zbiór kilku liter

a odczyt jakby inny

 

boję się spojrzeć w swoją wnętrzność

ile róż tam znajdę

czy potrafiłabym wtedy zapewnić

że istnieję?

przecież wciąż uśmiecham się

 

poza mną się kręci świat

jadę autobusem 

osłaniam się we wnętrzu komnaty

wszystko jest bez celu

 

bez sensu

nie umiecie podlać nawet róży

a wokół pada deszcz

zasypujecie kałuże

tak jest lepiej

 

pewnego dnia ktoś zapytał mnie

„kim jesteś?”

zadławił się biedak

kałużą rozpaczy

 

jestem różą

nie podlano mnie w ostatnie dni wakacji

w złotej jesieni

nigdy nie zerwano

zapewniono, że istnieję

zginęłam w białym polu

 

czekałam, przytulając nadzieję

nie miałam nawet kolcy

raniono mnie

z każdej strony

 

i za rok już nikt o mnie

nie pamiętał

 

było minęło, to nic

teraz pada deszcz

 

topią się tylko ludzie

w żeglugach

 

nieodwzajemnionych miłości

 

 

    

 Królowa Kielichów 

piszę, bo nie umiem żyć
06 grudnia 2019, 23:48

click here [song]

 

zajrzyj mi w oczy i powiedz czy tu jeszcze coś się żywi

czy żywica wrosła już w każdy kończyn szyi

popatrz w moje oczy i powiedz czy tam jeszcze żyją

czy to tylko moje emocje uśpione wraz ze mną

 

w moich oczach tylko martwa pobudka

nie wiadomo skąd tutaj przyszła

dzień za dniem łza zasycha niebezpiecznie

nikt w moich oczach na mnie nie czeka

 

niebezpiecznie rozcinam swoje umarłe wargi

lód się rozwścieczył mrożąc wymarłe mi

wszystkie kawałki źrenic kończyny

niedługo nie zostanie tu nic i tylko ty

 

z moich oczu wykopiesz setki krwawych dusz

zabierz je wreszcie one bezlitośnie ciążą mi już

lecz moja powieka lekko się zapadła

tak jakby cicho zapadła klamka

 

tak jakby cicho ślad po mnie zaginął

wietrznie i srogo śnieg tu znowu zaczął

żywo padać

 

   

Piątka kielichów

 

 

 

non omnis moriar-?-
06 grudnia 2019, 23:45

click here [song]

 

wstałam z lekkim utęsknieniem

lekko musnęłam przesuszone wargi

obejrzałam jeszcze słońce z blaskiem

zacznę wszystko od nowa w czarze muzyki

znowu przespałam poranną herbatę

zgorzkniała i zmarzła jak ostatnie dni wakacji

umarłam jeszcze pare razy i ruszyłam przed siebie

myślę, że w końcu poukładałam swoje myśli

zimny wiatr otulał mi wargi i rozjaśniał zmysły

przecież stale chciałam żyć tylko dla siebie

nie jestem osobą, za którą warto płakać

stale umierać tylko za ciebie

myślę,

zacznę wszystko od nowa

non omnis moriar

 

Królowa?
06 grudnia 2019, 23:44

click here [song]

 

Moja ciemna, ciemna strona

obraz mojej osoby

ta czerń spływająca po białej

niedotkniętej żadnym skażeniem

cerze

 

oczy odbijające ludzkie piekło

zło zrodzone w żywej skórze

biała jak ściana przeszywająca

kolejne oczy wypłukujące ciała

 

dotknij

rozbijesz się całkiem na kawałki

moje serce

niezłote i niezdrowe serce

najdroższe skamieniałe

 

te pióra okalające

ocieplające tę bladą duszę

pióra chroniące przed upadkiem

wznoszą się jak śmierć

 

lepiej nie patrz

nie podglądaj

nigdy nie próbuj tego robić

te oczy wypalą ci życie z serca

odbiorą wszelkie siły

upadniesz i skonasz

 Księżyc

 

zaświeci na mogiłę

moja ręka rozprawi się z cierpieniem

ta umierająca dusza

powstała

nigdy nie była martwa

 

musiałam skonać na jakiś czas

próbować zaufać ludzkości

zmieszać się z błotem

stracić skrzydła

 

by wstać

iść przed siebie

zniszczyć to zło ucieleśnione

w sercu

 

natura ze mną kroczy moje piękne

oceaniczne oczy

oczy odbijające źródło dna morskiego

oczy, w których człowiek

topi się

 

to już nie jest tak

nikt nie może sprawić mi krzywdy

mam śmierć wypisaną na rękach

mogę tworzyć

mogę żyć i iść przed siebie

 

Mój Księżyc wskrzesi zamknięte oczy

powoła dusze cierpiące

przywróci do życia

wszyscy wrócą

noc spadających gwiazd

 

jestem cieniem samego siebie

jestem dobrem i złem

aniołem i diabłem

najwyższością królującą

na przestrzeni

tych światów

 

kazano mi żyć wśród ludzi zrozumieć ich naturę

nawrócić ich

powołać na Księżyc

powstańcie że ludzie

 

tu już nic wam nie grozi

 

historia zaczyna się na nowo

poznaj mój czas

Sabat Czarownic

mój złoty czas i mój as

 

zrodziłam się

 

krew w moim ciele zawsze będzie płynąć

jak ogień mnie wskrzeszać

to serce zrodzone z miłości

nikt mnie nie pokona

 

żadna ludzka natura

przyszła Królowa

zrodziła się na nowo

 

zasiadła w chwale

tysiące dusz ukłoniło się

nigdzie nie poczujesz takiej magii

takiej zbieżności losu

takich działań

 

patrz, głupcze patrz!

Królowa

nadchodzi…

 

wyłoniło się dziewczę

i poszło przed siebie

odnaleźć

kres istnienia

 

sens znaczenia

tajemnicę ludzką

zasiadnie w chwale

wiecznej

 

jej plon zrodzi na nowo

potęgę dwóch żyć

Pani Życia i Śmierci

 

spojrzała

 

sam Księżyc otworzył oczy…

 

21/10/2019

 

 

 

   

Arcykapłanka II