Nie możesz płakać na wieczność...
11 stycznia 2020, 23:59
Ona była wiedźmą, mówiła, że nie boi się ludzi i jest ze stali
Szła tak pewnie, jakby szła za rękę ze swoimi demonami
Nie spowalniała z kroku, nie dawała pokazać swojej miłości
Widziałem łzy spadające z jej twarzy, to nie były łzy rozpaczy
Ona była kimś więcej niż tylko człowiekiem w społeczeństwie
Nikt tak pięknie nie opowiadał mi o świecie i świecącym niebie
Ona nie mogła być moją różą, ona by mnie zabiła swoją miłością
Wiedziała wszystko, zanim mógłbym wszystko schować przed nią
To nie jest fatalna kobieta ani uosobienie diabłów w nocy
Ona jest sobą, przysięgła, nie będzie cicho kroczyć i patrzeć mi w oczy
Lecz nade wszystko widziałem, coś w niej głębokiego pękło tamtej nocy
Płakałem, chciałbym zrobić wszystko, ale gdy zamknąłem oczy
Nigdy więcej jej nie ujrzałem, słyszałem głośne krzyki serca martwicy
Bałem się, bałem się otworzyć oczy, bałem się, że to ją tam zobaczę
Nie będę mógł wymazać z głowy, będę widział łzy płynące z duszy
I chyba sam poczułem, jak gdyby ktoś zakrzyczał furtki lodem zakute
Ona nie wróci, ona poszła do Luny i zamknęła się z nią w kuli
A mnie na stokroć zeżre tęsknota, niech mi ktoś jej uśmiech przywróci
Jeśli słyszysz mnie tam wysoko na dnie, nie możesz mnie porzucić
Ja Ci serce moje skamieniałe i rozszarpane oddałem na wieczność
Ja się z klifu rzucać chciałem, widziałaś moje oczy żywcem rozpłakane
Umierałaś za wszystko i uciekłaś z oka mgnienia, ja twoją ciszę chcę słyszeć
I wolałbym już nigdy nie otwierać oczu, wtedy bym się nie dowiedział
Ciebie obok nie ma, przecież Cię nie było, jak mogłem tego nie przewidzieć
Teraz widzę widmo jedynie, doczekuję następnego miesiąca
Widzę Cię w Lunie, nigdy z powrotem Ciebie nie ujrzę
Gdzie jesteś nad niebem moja gwiazdo świecąca
Wiem, że kochać nikt Cię wcale nie chciał
Nie możesz płakać na wieczność
widzę jak krzyczysz w Pełni...
11/01/2020r. (7 numerologiczna – tajemnica?)
* Full Moon in Cancer
* Lunar Eclipse in Cancer
* Saturn and Pluto conjuction (12 January)
Wieża XVI