Luna z okien zagląda
07 grudnia 2019, 16:58
„Luna z okien zagląda”
Świecisz tak jasno wśród życia ciemności
W ostatnim blasku Słońca minionego lat temu
Stajesz się matką, wyrocznią, królową bezkresu
I tylko do Ciebie poeci zwracają się w marnotrawności
Stałaś się źródłem romantyzmu i najgorszej agonii
Istotą uczuciowości, kiedy otwierasz komuś głęboko oczy
I nie ma, nie ma już wokół żadnej ciemności
Wśród wszechobecnej śmierci odnajdujesz istoty
Najlepiej płacze się z Tobą i tylko przy Tobie umiera
Bo jesteś tak samo smutna, samotna i lękliwa
To Ciebie opisywali, aż płakały głosy w oddali
Z niewiedzy ludzie wyrywali sobie odłam duchowości
I kiedyś przepadniesz, beztrosko przepadniesz
Bo kochałaś Ziemię i z nią zjednoczyłaś się na zawsze
Lecz ludzie, istoty, którym oświetlałaś nocą ołtarze
Przyjdą ze swoim bałaganem, zabiją i upadniesz
Stracisz to wszystko jak ludzie swą miłość
Bo tylko za miłość się wiecznie po cichu umiera
Już nie usiądzie nikt w oknie z milionem zmartwienia
Nie będziesz w stanie kochać na wieczność
Nie masz, nie masz o Luno już dla kogo świecić
Pozostał Ci niezręczny ból i widok cząstek po wieki
I jakoś tak z rozpaczy zaczęłaś gasnąć jak świeczki
Wypalasz się, już wiem, chcesz płakać na wieczność
Karma kołem się toczy
07/12/19
a twoje łzy jak wosk spłyną
stwardnieją, skamienieją
ogień połączy was znów
w świecie pustki
Księżyc XVIII